Piątek, 22 kwietnia 2011
Kategoria Powyżej 50km, Wyprawy
Pszczyna. Baaardzo słonecznie ;dd
Pierwszy wypad do Pszczyny w tym roku zaliczony...wreszcie, bo tęskniłem za ta trasą jak nie wiadomo kto ;p
9:45 jestem umówiony ze Sławkiem pod Tesco w Łaziskach Górnych skąd wyjeżdżamy w kierunku Gostyni. Tradycyjnie już trasa ul. Tyską później przez las i wyjeżdżamy na Paprocanach, a w zasadzie na obrzeżach, ponieważ od razu odbijamy na trasę prowadząca do Kobióra. Jedzie się wyśmienicie, bardzo ciepło, lecz w lesie umiarkowanie, może to i nawet lepiej. Jesteśmy w Kobiórze, więc mówimy 'nie ma lipy' i czym prędzej jedziemy w kierunku trasy na Pszczynę. Trasa do Piasku była fajna, ale do pewnego momentu w którym strzeliłem sobie 'entke'. Nie wiem jak to się stało, ale zjechałem lekko na pobocze i kierownicą nagle zarzuciło i przekręciło o 90stopni w prawo. Ja leże, kolano prawe prawie całe zdarte do kości można rzec, co wykazała późniejsza obdukcja w domu. Skutki tej kraksy to:
-- lewa manetka poobdzierana wraz z ekranem całym porysowanym,
-- skóra z siodełko troszkę zdarta,
-- przerzutka tylna też oberwała co widać po dwóch średnio głębokich obtarciach.
:(((
Dobrze, że miałem rękawiczki na sobie, bo nie wyobrażam sobie jak by wyglądały moje ręce po takiej kraksie bez nich ;p
W każdym razie trasę trzeba było kontynuować! Jedziemy lajtowo na Pszczynę, jakość dróg przez tą zimę nieco się pogorszył niestety ;c
Jesteśmy już w Pszczynie, więc obowiązkowo odwiedzamy rynek, gdzie siedzimy i korzystamy z uroków kwietniowego słońca. Po 30 minutach spędzonych na rynku jedziemy do parku do cienia, coś zjeść. Ja oczywiście jak zawsze przygotowany, kanapki w plecaku musiały być. O 13:00 zwijamy się, bo przed nami została jeszcze nie krótka droga powrotna do domu. Decyduję się na jazdę trasą: Plessówka, którą już kiedyś jechałem z Tomkiem i jechało się jak po tafli lodu, lecz nie teraz, jak już wspomniałem, drogi popękały i nie było już tak dobrze jak rok temu :(
Dojeżdżamy do autostrady, widzimy, że sezon na ku*wys się zaczął, bo dwie stały przy krajowej '1' xdd
Dalej już tą samą trasą na Tychy i Gostyń, lecz w Wyrach Sławek jedzie do Miko, a ja podążam do Łazisk zmęczony, ale bardzo pozytywnie :))
Najlepszym momentem był wjazd na Wierzysko, gdzie podjazd dał troszkę w kość. Kondycję, jeśli chodzi o podjazdy, trzeba koniecznie poprawić!! ;dd
9:45 jestem umówiony ze Sławkiem pod Tesco w Łaziskach Górnych skąd wyjeżdżamy w kierunku Gostyni. Tradycyjnie już trasa ul. Tyską później przez las i wyjeżdżamy na Paprocanach, a w zasadzie na obrzeżach, ponieważ od razu odbijamy na trasę prowadząca do Kobióra. Jedzie się wyśmienicie, bardzo ciepło, lecz w lesie umiarkowanie, może to i nawet lepiej. Jesteśmy w Kobiórze, więc mówimy 'nie ma lipy' i czym prędzej jedziemy w kierunku trasy na Pszczynę. Trasa do Piasku była fajna, ale do pewnego momentu w którym strzeliłem sobie 'entke'. Nie wiem jak to się stało, ale zjechałem lekko na pobocze i kierownicą nagle zarzuciło i przekręciło o 90stopni w prawo. Ja leże, kolano prawe prawie całe zdarte do kości można rzec, co wykazała późniejsza obdukcja w domu. Skutki tej kraksy to:
-- lewa manetka poobdzierana wraz z ekranem całym porysowanym,
-- skóra z siodełko troszkę zdarta,
-- przerzutka tylna też oberwała co widać po dwóch średnio głębokich obtarciach.
:(((
Dobrze, że miałem rękawiczki na sobie, bo nie wyobrażam sobie jak by wyglądały moje ręce po takiej kraksie bez nich ;p
W każdym razie trasę trzeba było kontynuować! Jedziemy lajtowo na Pszczynę, jakość dróg przez tą zimę nieco się pogorszył niestety ;c
Jesteśmy już w Pszczynie, więc obowiązkowo odwiedzamy rynek, gdzie siedzimy i korzystamy z uroków kwietniowego słońca. Po 30 minutach spędzonych na rynku jedziemy do parku do cienia, coś zjeść. Ja oczywiście jak zawsze przygotowany, kanapki w plecaku musiały być. O 13:00 zwijamy się, bo przed nami została jeszcze nie krótka droga powrotna do domu. Decyduję się na jazdę trasą: Plessówka, którą już kiedyś jechałem z Tomkiem i jechało się jak po tafli lodu, lecz nie teraz, jak już wspomniałem, drogi popękały i nie było już tak dobrze jak rok temu :(
Dojeżdżamy do autostrady, widzimy, że sezon na ku*wys się zaczął, bo dwie stały przy krajowej '1' xdd
Dalej już tą samą trasą na Tychy i Gostyń, lecz w Wyrach Sławek jedzie do Miko, a ja podążam do Łazisk zmęczony, ale bardzo pozytywnie :))
Najlepszym momentem był wjazd na Wierzysko, gdzie podjazd dał troszkę w kość. Kondycję, jeśli chodzi o podjazdy, trzeba koniecznie poprawić!! ;dd
- DST 75.13km
- Teren 40.00km
- Czas 03:44
- VAVG 20.12km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Giant Sierra 2006
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!